Igrzyska Śmierci Wiki
Advertisement

Siedziałam pod drzewem wtulona w swój plecak, a obok mnie leżał Geale. Dokładnie... Czemu nie mogłam się do niego przytulić? Tego nie wiem, ale wiedziałam, że go kocham. Jego rana wygląda już znacznie lepiej. Jedzenia mamy pod dostatkiem... Niczego nam nie brakuje. Coraz patrzę się w niebieskie oczy Geala i przysówam się do niego o kilka centymetrów, aż wkońcu kładę się obok niego i delikatnie przytulam się do niego.

Zanim zdążyłam się zorientować, że leżę wtulona w Geala był już ranek. Obudziły nas trzy wystrzały armat obwieszczające śmierć trybutów.  - Został tylko jeden do wyeliminowania...-Powiedział Geale. - Chyba pora się roździelić... - odpowiedziałam - I tak jestem ranny... Więc wygraj. Wygraj dla mnie... - Nie, to ty wyjdziesz z tego cało! - Powiedziałam, wzięłam łuk i kołczan i ruszyłam przed siebie, aby znaleźć ostatniego trybuta. Wędrowałam dość krutko, ponieważ zobaczyłam dziewczynę z 10, która leżała nieruchomo pod jeziorem. Usłyszałam huk armaty i zrozumiałam, że ta woda była zatruta. Szybko oddaliłam się od dziewczyny i pobiegłam do Geala. Zastałam go stojącego z mieczem w reku wycelowanym w nigo. W mgnieniu oka wyrwałam miecz z ręki i rzuciłam na ziemię.

Wiedziałam, że muszę przegrać. Podeszłam do Geala i ostatni raz spojżałam w jego nieziemskie oczy. Podniosłam miecz z ziemi i zanim Geal zdążył co kolwiek zrobić wbiłam sobie miecz w brzuch. Upadłam i usłyszałam krzyk niebieskookiego. Widziałam dookoła siebie nieskazitelną biel... Widziałam Geala jeszcze z czasów dzieciństwa, zawszę uśmiechniętego, radosnego, pełnego życia chłopca. Po raz pierwszy w ,,życiu" byłam szczęśliwa...

Advertisement